Noc
R. [Nów]
GENRE [Intro]
I znowu noc, noc
Studio Nów, mordo
I znowu noc, noc, i znowu noc, noc
Tak po prostu, ej
[Zwrotka 1]
No hej, dawno cię nie widziałem
Chociaż tak mało widzę przez tę firanę
O tej godzinie zwykle dawno już spane
Dzisiaj nareszcie nie minie mnie to, co dawniej miewałem
Znowu piszę, choć nie powiem, że ten czas mi pisany
Bo chyba nie chcę wierzyć w to, że coś kieruje tu nami
Doświadczam nocy weekendami, gdy ziomów tsunami
Wchodzę sam sobie za skórę, skubany
Idę na spacer z psem, potem na spacer z myślami
Chciałbym na każdy dzień świat nowy tworzyć zmyślany
Odnaleźć własne zen, zarazem się w nim odnaleźć
Nie przez substancji blend, łatwo przesadzić z nadmiarеm
Świat szyty na miarę, ja z dobrym zamiarem
Marzę, by pisać nad ranem, aż rosa zwilży mi ganek
Dziś niе płonie skręt, i tak mam wenę pełną
Jebać owczy pęd, za nic nie stanę się wełną
[Break]
Moje żarty dziwne, no bo na serio
Wokół beton, ale pędzę jak prerią
Nie zauważam, jak mijają mnie ludzie
Może dlatego, że czasami przykurzę
[Zwrotka 2]
Znowu piszę o czymś, czego nie robię teraz akurat
Kiedy motywacji motyw, no to zazwyczaj zamulam
Kiedy motyw zamulony, no to zazwyczaj zapierdol
Chyba zwykle pragnę tego, czego właśnie nie mam, serio
Czy tak każdy ma? Ponoć. Ja mam chociaż świadomość
Się nie sączy jad co noc i nie wołam na pomoc
Się nie jątrzy ran ogrom, tobie powiem "Run, mordo!"
Jeśli patrzysz za okno i się czujesz jak w jebanej klatce
Chce się wyrwać serce z niej, a ja na to patrzę
Chciałbym zwiedzić setkę miejsc, ale to mniej ważne
Najpierw muszę zadbać o stały komfort
W miejscu, na które pragnę mówić wciąż dom
I znowu noc, noc. Piszę do szuflady, nie portfolio
Rzadko kiedy w życiu czegoś żałuję po stokroć
Ale podobno będę żałował
Że pożałowałem światu tracków pożar
Mówię sobie "ogar" i już startuję w progach
Ale gdy słyszę wystrzał, to się nie wybijam
To chyba siedzi w nogach, no kurwa szkoda
A póki co już nawet dla mnie na sen pora, see ya
I znowu noc, noc
Studio Nów, mordo
I znowu noc, noc, i znowu noc, noc
Tak po prostu, ej
[Zwrotka 1]
No hej, dawno cię nie widziałem
Chociaż tak mało widzę przez tę firanę
O tej godzinie zwykle dawno już spane
Dzisiaj nareszcie nie minie mnie to, co dawniej miewałem
Znowu piszę, choć nie powiem, że ten czas mi pisany
Bo chyba nie chcę wierzyć w to, że coś kieruje tu nami
Doświadczam nocy weekendami, gdy ziomów tsunami
Wchodzę sam sobie za skórę, skubany
Idę na spacer z psem, potem na spacer z myślami
Chciałbym na każdy dzień świat nowy tworzyć zmyślany
Odnaleźć własne zen, zarazem się w nim odnaleźć
Nie przez substancji blend, łatwo przesadzić z nadmiarеm
Świat szyty na miarę, ja z dobrym zamiarem
Marzę, by pisać nad ranem, aż rosa zwilży mi ganek
Dziś niе płonie skręt, i tak mam wenę pełną
Jebać owczy pęd, za nic nie stanę się wełną
[Break]
Moje żarty dziwne, no bo na serio
Wokół beton, ale pędzę jak prerią
Nie zauważam, jak mijają mnie ludzie
Może dlatego, że czasami przykurzę
[Zwrotka 2]
Znowu piszę o czymś, czego nie robię teraz akurat
Kiedy motywacji motyw, no to zazwyczaj zamulam
Kiedy motyw zamulony, no to zazwyczaj zapierdol
Chyba zwykle pragnę tego, czego właśnie nie mam, serio
Czy tak każdy ma? Ponoć. Ja mam chociaż świadomość
Się nie sączy jad co noc i nie wołam na pomoc
Się nie jątrzy ran ogrom, tobie powiem "Run, mordo!"
Jeśli patrzysz za okno i się czujesz jak w jebanej klatce
Chce się wyrwać serce z niej, a ja na to patrzę
Chciałbym zwiedzić setkę miejsc, ale to mniej ważne
Najpierw muszę zadbać o stały komfort
W miejscu, na które pragnę mówić wciąż dom
I znowu noc, noc. Piszę do szuflady, nie portfolio
Rzadko kiedy w życiu czegoś żałuję po stokroć
Ale podobno będę żałował
Że pożałowałem światu tracków pożar
Mówię sobie "ogar" i już startuję w progach
Ale gdy słyszę wystrzał, to się nie wybijam
To chyba siedzi w nogach, no kurwa szkoda
A póki co już nawet dla mnie na sen pora, see ya
No comments:
Post a Comment